Kamil Żmija
Dziś w Doborowym Towarzystwie goszczę Kamila Żmiję - fotografującego wspinacza.
Jego ścieżka życia jest mi bliska z uwagi na miłość do wspinania sportowego i fotografię, dlatego z wielką radością przedstawiam Państwu Kamila i jego zdjęcia.
Przygodę z fotografią rozpocząłem nie wiele wcześniej niż moje pierwsze kroki we wspinaczce. Początkowo, za czasów studenckich, była to chęć uwiecznienia krajobrazów jakie miałem okazję oglądać podczas moich górskich wędrówek, krótko potem pojawiła się wspinaczka, która silnie zdominowała moje życie i wszystkie inne zainteresowania odeszły na drugi plan. Chwilowo zapomniałem zarówno o fotografii jak i o trekkingach górskich – najważniejsza była forma, w sumie nadal jest, ale nauczyłem się, że można robić jeszcze wiele innych rzeczy (np. pracować :-D).
Na pewnym etapie mojej „kariery” wspinaczkowej trafiłem do katowickiego klubu wysokogórskiego gdzie poznałem równie nienormalnych ludzi jak ja (nawet bardziej). Wraz z nowo poznaną ekipą rozpoczęły się pierwsze wyjazdy na tzw. „łesta”, gdzie miałem niepowtarzalną okazję zwiedzać przeróżne ciekawe miejsca oraz zakosztować tzw. „życia wspinaczkowego” (wspaniałą rzeczą jest budzić się pod skałą i w promieniach porannego słońca popijać świeżo zaparzoną kawę). Niezwykłe przygody oraz zapierające dech w piersiach widoki sprawiły, iż ponownie chciałem się dzielić z innymi moimi doświadczeniami. Zapadła decyzja - kupuje aparat, a że był to czas kiedy zakończyłem już ścieżkę edukacyjną i wkroczyłem w etap kariery zawodowej mogłem wreszcie pozwolić sobie na zakup pierwszej lustrzanki - wierzcie mi, sprzęt jednak ma znaczenie, w końcu mogłem skoncentrować się na tym co fotografuje zamiast ciągle walczyć z aparatem. Nowy nabytek powoli zaczął stawać się stałym elementem ekwipunku zabieranego na wypady w skały (dzisiaj prawie bez niego się nie ruszam).
Z początku fotografowałem głównie ludzi z którymi się wspinałem dokumentując, przy okazji, ich dokonania skalne, co okazało się być niszą, toteż szybko moje pstryki zaczęły wzbudzać zainteresowanie. Pozytywny odzew z jakim spotkała się moja działalność jako fotografa zmotywował mnie do dalszego działania i pracowania nad własnym warsztatem (byłem wtedy jeszcze zielony - chociaż dalej jestem, ale przynajmniej wiem jak mało umiem i nie jestem już taki zagubiony). Przez dłuższy czas ograniczałem się tylko do wspinaczki sportowej, lecz w tym roku postanowiłem wreszcie zakosztować górskich klimatów i, jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja – znów wciągnęły mnie góry. Pierwszego dnia, podczas podejścia na Mnicha, biegałem z aparatem jak głupi starając się uchwycić wszystko co znalazło się w zasięgu mojego wzroku. Moi wspinaczkowi partnerzy również musieli swoje wycierpieć – do plecaka wziąłem tylko minimum sprzętu fotograficznego a i tak wyszło tego ze 3 kilo, które później trzeba było targać ze sobą przez 7 wyciągów a wymiana obiektywów w ścianie to istny hardkor - niestety stare obiektywy do systemu M42 pomimo rewelacyjnych właściwości optycznych (w niskiej cenie) maja też swoje wady np. są całe z metalu. Później było jeszcze kilka kolejnych wypadów w Tatry, na których wyrobiłem sobie parę patentów na fotografowanie wspinaczki górskiej i teraz z niecierpliwością wyczekuje przyszłego roku licząc, że przyniesie jeszcze lepsze fotografie oddające ducha gór oraz walkę człowieka ze skałą.
W międzyczasie będę kontynuował moje poszukiwania idealnego kadru.